sobota, 7 grudnia 2013

"Ostra Gra" - Olivia Cunning

Opis:
Sed, wokalista Sinnersów, każdej nocy przyciąga na koncerty tłumy fanek. Jego głos sprawia, że dziewczyny szaleją. Ale scena to jedyne miejsce, gdzie on sam odczuwa jakiekolwiek emocje, odkąd stracił Jessikę.

 Jessica, piękna studentka prawa, jest przekonana, że postąpiła słusznie, kończąc ten burzliwy związek. Lecz równocześnie dobrze wie, że żaden facet nie może się równać z seksownym rockmanem…

 Nieoczekiwanie znów mają szansę zacząć wszystko od nowa. Ale tym razem ryzyko jest większe: jeśli znów złamią sobie serca, to stanie się to na oczach milionów…



„Ostra Gra” to druga część trylogii … pt. „Ich Noce”. Pierwszą część czytałam jednak dosyć dawno, dlatego wklejam recenzję części drugiej, którą niedawno skończyłam. Oczywiście recenzja książki „Za Sceną” również się pojawi, ale sama jeszcze nie wiem kiedy :P

 Moja opinia:

Pierwszą serią erotyczną, jaką przeczytałam, była powszechnie znana trylogia „Pięćdziesiąt Odcieni” i mimo że na pewno nie są to dobre powieści, to przeczytałam je bardzo szybko. Poza tym nie porzuciłam tej serii, więc aż tak źle nie było. Następnie wzięłam się za czytanie „Ich Nocy” i przyznaję, że o wiele lepiej tę serię odebrałam.

Głównymi bohaterami „Ostrej Gry” są Sed, wokalista popularnego zespołu rockowego Sinners, oraz Jessica, która rozstała się z nim dwa lata temu. Nie mogła ona znieść tego, że Sed próbował kontrolować jej życie. Postawił jej ultimatum, albo będzie z nim, albo pójdzie na studia prawnicze, o których od dziecka marzyła. W sumie to nie dziwię się jej, że go porzuciła, nawet jeśli jest bożyszczem wielu kobiet. Oczywiście po tych dwóch latach ponownie się spotykają i ostatecznie Jessica jedzie w z Sinnersami w trasę, by pracować jako asystentka Myrny, żony gitarzysty zespołu, Briana.

Największym plusem całej serii jest to, że opowiada o zespole rockowym, kocham takie klimaty, więc miło było poczytać o tym, jak praca takiego zespołu wygląda od kuchni, nawet jeśli są to jedynie wymysły autorki. Postacie również nie są złe, jednak wolałam pierwszą część, w której wszystko kręciło się wokół Briana i Myrny. Sed i Jessica wielokrotnie irytowali mnie swoim zachowaniem, niby to dorosłe osoby, a często zachowywali się gorzej od dzieci. Te ich ciągłe przepychanki były czasami nie do zniesienia. Sed zazwyczaj gadał za dużo, przez co przewrażliwiona Jessica zaraz szła do kąta i się obrażała. Niemniej jednak nie da się ich nie lubić, dlatego też jestem w stanie wybaczyć im niektóre rzeczy.

Z postaciami drugoplanowymi było już trochę lepiej, chociaż zachowanie ich wszystkich podczas sprawy z Treyem totalnie mnie rozwaliło. Ostatecznie wyszło na to, że jedynie nasza główna para dostrzegła oczywisty problem i pomogła biedakowi się podnieść. Ponadto tajemniczy Trey z poprzedniej części został zastąpiony Treyem rozkapryszonym, co nie bardzo przypadło mi do gustu. Poza nim pozostałych bohaterów odebrałam tak samo (przymknę oko na sytuację, o której wcześniej wspomniałam).

Fabuła naturalnie nie jest zbyt skomplikowana, jednakże do powieści, w której główne skrzypce odrywają sceny erotyczne, pasuje idealnie. A jeżeli mowa o „tych” scenach, to podobały mi się, nie miałam wrażenia dejavu, jak podczas czytania „Greya”, może spowodowane jest to tym, że autorka po prostu lepiej pisze od E.L. James, przez co „Ostrą Grę” czyta się przyjemniej. Zakończenie może było ciut za słodkie, ale ogólnie rzecz biorąc było dobrze. Warto również wspomnieć o tym, że Olivia Cunning posiada nieprzeciętne poczucie humoru, przez co nieraz podczas czytania parskałam śmiechem.

Podsumowując… Nie jest to na pewno książka wybitna, ale czyta się ją naprawdę bardzo dobrze, wprawdzie parę rzeczy bym w niej zmieniła, jednak polubiłam Jessicę i  Sinnersów, a całość nie zniechęciła mnie do tego, by sięgnąć po następną część. Dlatego polecam ją, a przede wszystkim tym którzy lubują się w rockowych klimatach.

Ocena: 7/10

środa, 4 grudnia 2013

"Delirium" - Lauren Oliver

Opis:
„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa.
 Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna.
 I zawsze im wierzyłam.
 Do dziś.
 Teraz wszystko się zmieniło.
 Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”.

Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem.
 W imię miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, kłamać, a nawet zabić.
 Potem wynaleziono lekarstwo na miłość.
 Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?

Moja opinia:

„Delirium” to kolejna dystopijna powieść, którą miałam okazję przeczytać. Wcześniej czytałam „Igrzyska Śmierci” i „Gone”. Tę książkę jednak odebrałam inaczej ze względu na to, że wszystko kręci się wokół miłości. Wiadomo, wszędzie znajdzie się jakiś wątek romantyczny, jednakże w „Delirium” odgrywa on znacznie ważniejszą rolę. Główną bohaterką jest 18-letnia Lena, która niecierpliwie wyczekuje zbliżającego się zabiegu, który wyzwoli ją od choroby, tą chorobą jest miłość. Żyje w Portland, chodzi do szkoły, jest po prostu zwyczajną nastolatką. Wszystko szłoby po jej myśli, gdyby nie spotkanie z Alexem. 

Przeczytałam tę książkę, ponieważ zaciekawiła mnie wizja świata pozbawionego miłości. W naszej rzeczywistości miłość jest czymś wręcz wyczekiwanym, każdy chce się zakochać i przeżyć niezapomniane chwile razem ze swoim ukochanym. Oczywiście, dbające o bezpieczeństwo, ład i porządek państwo nie leczy jedynie z takiej miłości, człowiek po zabiegu jest dosłownie wyprany z wszelkich uczuć, nieważne czy jest to miłość rodzicielska, romantyczna, czy w ogóle jakakolwiek miłość, po zabiegu nie czuje się kompletnie nic. Dlaczego więc Lena nie może się go doczekać? Dlatego właśnie tak przerażające jest to, co odpowiednia propaganda, wpajanie od dziecka pewnych wartości, jest w stanie zrobić z postrzeganiem świata przez ludzi.

Ale przejdźmy do meritum… Książkę czyta się naprawdę dobrze i szybko, jest napisana jeżykiem prostym, a użyta pierwszoosobowa narracja pozwala lepiej zidentyfikować się z postacią. Mnie wciągnęła praktycznie od początku. Autorka zdecydowanie mnie do siebie przekonała.

Najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie. Każdy kto przeczytał książkę wie, że od początku czuć było zbliżające się niebezpieczeństwo, wiedzieliśmy, że ta historia nie może się dobrze skończyć, również i ja to wiedziałam, ale zostałam wprost powalona na kolana przez ostatnie strony książki. Właśnie przez to uroniłam parę łez i siedziałam osłupiała już po przeczytaniu.

Podobała mi się również relacja pomiędzy Leną i Haną, jej najlepszą przyjaciółką, która mimo że jest bogata i piękna, nie uważa się za kogoś lepszego od całej zgrai „szarych” ludzi. Obie uwielbiają biegać i korzystają z resztki pozostałego im czasu, ponieważ po zabiegu nie będą już odczuwać tej więzi. Obie również czują, że coś z tym światem jest nie tak. Także wątek romantyczny został bardzo dobrze poprowadzony. Lena stopniowo przekonywała się do Alexa, nie było jakiegoś wielkiego bum, momentalnego zakochana się, czy czegoś w tym stylu, na pewno jest to bardziej prawdopodobne niż miłość od pierwszego wejrzenia.

Poza tym rzuca się w oczy to, że ci wszyscy „wyleczeni” ludzie już nigdy nie odzyskają tego, co dla większości ludzi jest najważniejsze, to tak jakby po prostu wyłączyć swoje uczucia, by potem odczuwać zupełne zobojętnienie. Nie można cieszyć się życiem, nic nie sprawia przyjemności, a najważniejszą wartością jest to, by być posłusznym i dalej po prostu być. Przyznaję, że nie wyobrażam sobie takiego życia.

Z całego serca polecam tę książkę, ponieważ jest ona jak dla mnie innym spojrzeniem na dystopię. Ponadto nie da rady się nudzić podczas jej czytania.

Ocena: 10/10